czwartek, 14 sierpnia 2014

Lody brzoskwiniowe (Ghiaccioli alla pesca)


Niespodzianka! Oto wracam do Was przed czasem ze świeżutkim postem po momencie głębokiej refleksji i letniej przerwie. Tęskniliście za nowym materiałem? Jakby nie było to moja przerwa tak naprawdę wcale jeszcze się nie skończyła a owa refleksja przyczyniła się do narodzenia w mojej głowie idealnej opcji dla tego bloga: otóż nie będę pisać już postów dlatego bo ktoś ich ode mnie oczekuje, naciska itd. lub po prostu lecąc za wszelką cenę na łeb na szyję, jakby w jakimś chorym współzawodnictwie, z innymi podobnymi blogami... zamierzam od dziś pisać kiedy mi się zachce, kiedy najzwyczajniej mnie najdzie i bez jakiejkolwiek systematyczności. Bez oczekiwania na oklaski, na nagrody czy jakieś specjalne wyróżnienie. Mój blog będzie takim blogiem jakby zawieszonym w czasie, "ponad-zgiełkowym" i mam nadzieje przytulnym dla wszystkich, którzy zechcą go odwiedzić; najzwyczajniej w świecie taką małą, słodką przystanią ;)
No dobrze. Wciąż tu u mnie gorąco i właśnie ochładzam się pysznymi i jakże banalnymi lodami brzoskwiniowymi domowej roboty. I to obowiązkowo w dobrym towarzystwie mojego kochanego męża i synka :) Pierwszy zgodnie stwierdził ze są wspaniałe i bardzo orzeźwiające, a drugi to w zaledwie paru sekundach stał się prawdziwym "ekspertem" od maminych lodów (chociaż jak dotąd nigdy ich sam nie jadł w tej formie :) Tak go wiec obserwowałam jak on to sobie zadowolony podlizuje i podgryza; no po prostu ogromna radość! Lody, które Wam dziś serwuje nie zaliczają się do tych klasycznych lodów z dodatkiem śmietany; to jedynie owoce zmiksowane z wodą i syropem cukrowym i kolejno zamrożone; bardziej przypominają mrożony sorbet na patyku, choć sorbetem nie są. Straszne zamieszanie z tymi nazwami. Szkoda ze w polskim języku brakuje specyficznych słów do nazwania rzeczy po imieniu. Dla Włochów np. tego typu lody to tzw."ghiaccioli" co brzmi bardzo trafnie i jak się nie mylę także Anglicy mają na nie swoje określenie odmienne od "ice cream". Jeśli dobrze pamiętam to niejakie "popsicles" lub "poptails". Może jest wśród Was ktoś kto wie lepiej i nas oświeci ;)


Lody brzoskwiniowe (wł. "ghiaccioli alla pesca")

Składniki:


  • 300 g świeżych brzoskwiń, już obranych ze skórki i wypestkowanych (ok. 3 -4 brzoskwinie)
  • 60 g cukru (jeśli wolicie lody zdecydowanie bardziej słodkie to odsyłam Was do linku oryginalnego pod spodem; ja znacznie zredukowałam proporcje cukru i wody do moich upodobań!) 
  • 150 ml wody



Procedura:

Potnijcie obrane i wypestkowane brzoskwinie na kawałki i zmiksujcie je wraz z 50 ml wody. W osobnym naczyniu umieśćcie cukier i wlejcie do niego pozostałe 100 ml wody. Doprowadźcie do wrzenia i gotujcie przez jakieś 10 - 15 min. , aż otrzymacie syrop.  Zdejmijcie z ognia i jeszcze ciepły przelejcie do zmiksowanych z wodą brzoskwiń. Pozostawcie do ostudzenia w temp. pokojowej, mieszając całość od czasu do czasu. Przelejcie potem gotowy mix do foremek na lody (u mnie formy parasolki) i wsadźcie do zamrażalnika na 8 h lub jeszcze lepiej na całą noc. 

2 komentarze:

  1. Przepis wypróbuję! Właśnie szukałam dobrego przepisu na lody domowej roboty... :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Lody to lody - wszystkie pyszne są :)
    Twoje kuszą ogromnie :)

    OdpowiedzUsuń

Komentarze to najczytelniejszy i najmilszy ślad Waszej obecności. Są o wiele lepsze od wszystkich tych matematycznych wskaźników wizyt i wyświetleń :) Dzięki nim widzę kto rzeczywiście jest zainteresowany moim blogiem :) Nie wstydźcie się komentować! Każde słowo, nawet to krytyczne, chętnie przeczytam :) Miło mi będzie jeśli polubicie też moją stronę na facebook'u :)))
Jeśli nie jesteście posiadaczami żadnego bloga a chcecie coś napisać to wybierzcie najpierw z menu rozwijalnego pozycję "Anonimowy", a podpiszcie się (imię lub nickname) w treści Waszego komentarza.

Z GÓRY DZIĘKUJĘ ZA WSZYSTKIE KOMENTARZE I POLUBIENIA :)