piątek, 6 grudnia 2019

Castagnaccio


Tradycyjne włoskie ciasto na mące kasztanowej, o nietypowym słodkim ale i jednocześnie lekko goryczkowym smaku, w sam raz dla dorosłych i wyrafinowanych podniebień. Nie zawiera ani mleka ani jajek i żadnego proszku do pieczenia. Obok powszechnie  stosowanych w wypiekach rodzynek pojawiają się jednak niecodzienne składniki tj. rozmaryn i orzeszki piniowe... Jesteście ciekawi? Sami spróbujcie!  😉

Castagnaccio

Składniki:

  • 350 g mąki kasztanowej
  • 400 / 500 ml wody
  • 50 g cukru (opcjonalnie)
  • 50 g orzeszków piniowych + kilka do dekoracji
  • 50 g gorzkiego kakao (opcjonalnie dla koloru)
  • 1 gałązka rozmarynu
  • 50 g rodzynek + kilka do dekoracji
  • 1 łyżka  oliwy z oliwek + trochę do skropienia wierzchu i natłuszczenia formy


Procedura:

Podprażyć lekko na patelni orzeszki piniowe i namoczyć rodzynki w ciepłej wodzie. Mąkę kasztanową przesiać do miski wraz z ewentualnymi cukrem i kakao. Dodać oliwę z oliwek i wlewać partiami wodę, mieszając trzepaczką by nie było grudek ( ilość wody zależy od chłonności mąki oraz od tego czy chcemy by nasz wypiek był bardziej suchy lub wilgotny - różne są co do tego upodobania ! ).  Gdy mąka dobrze się połączy z wodą wsypać orzeszki piniowe i rodzynki ( zostawcie kilka jednych i drugich na wierzch i dekoracje) oraz część igiełek rozmarynu i starannie wymieszać . Gotową masę przelać do niskiej formy ( u mnie okrągła 24 cm), odpowiednio wcześnie natłuszczonej, wyrównać wierzch i posypać resztą igiełek i paroma orzeszkami piniowymi (zostawiając zaledwie kilka do dekoracji), skropić delikatnie oliwą z oliwek. Wsadzić do piekarnika nagrzanego do 200°C na ok. 35-40 minut i piec do momentu aż ciasto nieco się zezłoci a na powierzchni pojawią się charakterystyczne pęknięcia. Podawać w temperaturze pokojowej lub jeszcze lekko ciepłe, udekorowane orzeszkami piniowymi, rodzynkami i igiełkami rozmarynu.

 Źródło: mix różnych przepisów znalezionych w książkach i w internecie







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze to najczytelniejszy i najmilszy ślad Waszej obecności. Są o wiele lepsze od wszystkich tych matematycznych wskaźników wizyt i wyświetleń :) Dzięki nim widzę kto rzeczywiście jest zainteresowany moim blogiem :) Nie wstydźcie się komentować! Każde słowo, nawet to krytyczne, chętnie przeczytam :) Miło mi będzie jeśli polubicie też moją stronę na facebook'u :)))
Jeśli nie jesteście posiadaczami żadnego bloga a chcecie coś napisać to wybierzcie najpierw z menu rozwijalnego pozycję "Anonimowy", a podpiszcie się (imię lub nickname) w treści Waszego komentarza.

Z GÓRY DZIĘKUJĘ ZA WSZYSTKIE KOMENTARZE I POLUBIENIA :)